TĘSKNIMY ZA BEZPIECZEŃSTWEM SOCJALNYM
Rozmowa z posłem Tomaszem Kamińskim, przewodniczącym Rady Wojewódzkiej Sojuszu Lewicy Demokratycznej w Rzeszowie
- Mimo młodego wieku zaliczany jest Pan do grona najbardziej doświadczonych polityków na Podkarpaciu. Jaka była Pańska droga do polityki.
- Można powiedzieć, że poglądy lewicowe miałem „od zawsze”. W wieku 18 lat wstąpiłem do Socjaldemokracji Rzeczypospolitej Polskiej, zaś później do Sojuszu Lewicy Demokratycznej. W lokalnych strukturach partii pełniłem funkcję sekretarza Rady Wojewódzkiej, później przewodniczącego. Zasiadałem w Radzie Miasta Rzeszowa dwóch kadencjach, wreszcie trafiłem do Sejmu.
- A jak wygląda Pańskie prywatne życie?
- Jestem absolwentem Uniwersytetu Rzeszowskiego. Od czterech lat jestem żonaty, mam cudowną, wyrozumiałą małżonkę Anię, której staram się poświęcać cały wolny czas. Poza pracą parlamentarną i polityczną uwielbiam wędkować, interesuję się sportem i dobrą książką. Wiernie kibicuję Resovii, zarówno siatkarzom jak i piłkarzom.
- Jakimi tematami zajmował się Pan w Sejmie?
- W parlamencie pracuję drugą kadencję, od 2007 roku. Zasiadałem w różnych komisjach, obecnie w Komisji Infrastruktury i Komisji ds. Unii Europejskiej. Za swoje osiągnięcie uważam m.in. udział w uratowaniu ogrodów działkowych, których los był zagrożony. Złożyłem kilkadziesiąt interpelacji m.in. w sprawach likwidacji niektórych sądów okręgowych, wypłat dodatków dla nauczycieli, budowy drogi ekspresowej S19, likwidacji linii kolejowych i wielu innych.
- Dużą aktywność przejawiał Pan w sprawach związanych z regionem podkarpackim.
- Należę do tej grupy posłów, którym szczególnie na sercu leży rozwój Polski południowo-wschodniej, stąd też podejmowałem w tym zakresie liczne działania. Wspierałem m.in. rozwój terytorialny Rzeszowa. Stolica województwa musi być silną, liczącą się metropolią, stad też dalsze poszerzanie miasta jest koniecznością. W ostatnich latach pod rządami prezydenta Tadeusza Ferenca udaje się to, Miasto rozkwita, w różnych rankingach jest w ścisłej czołówce jak chodzi o poziom życia.
- Region podkarpacki uchodzi za bastion prawicy, nie jest łatwo działać w takich warunkach partii lewicowej?
- Działalność nie jest łatwa, ale nie jest niemożliwa. Ludzie podkarpackiej lewicy wielokrotnie na różnych szczeblach, czy to rządowych czy samorządowych pokazywali swą skuteczność i kompetencje. Sztandarowym przykładem jest Rzeszów, gdzie od 13 lat Sojusz Lewicy Demokratycznej ma realny wpływ na lokalny samorząd, bardzo dobrze oceniany przez mieszkańców, o czym świadczą chociażby kolejne wyniki wyborów samorządowych w mieście. W ubiegłym roku prezydentem Mielca został inny człowiek podkarpackiej lewicy – Daniel Kozdęba, którego działania dają świetne wyniki w tym tak ważnym dla regionu mieście.
- Na jaki wynik wyborczy liczy Pan na terenie Podkarpacia?
- Doświadczenie uczy mnie pokory przed werdyktem wyborców. Niemniej jednak liczymy na poprawę obecnego stanu posiadania. Wraz z koalicjantami tworzącymi komitet Zjednoczonej Lewicy liczymy na co najmniej po jednym mandacie poselskim zarówno w okręgu rzeszowsko-tarnobrzeskim jak i krośnieńsko-przemyskim.
- Czy w Polsce jest w ogóle dzisiaj miejsce na lewicę?
- Jest zarówno miejsce jak i konieczność funkcjonowania silnej lewicy. Musimy pamiętać, że polskie społeczeństwo, niezależnie od wyznawanego światopoglądu, w kwestiach społecznych i socjalnych reprezentuje postawy typowo lewicowe. Tak naprawdę w znakomitej większości tęsknimy za bezpieczeństwem socjalnym, powszechną i bezpłatną edukacją oraz opieką zdrowotną, gwarancjami minimalnej pensji i emerytury. W ostatnim ćwierćwieczu liberalne środowiska robiły wszystko, by zohydzić słowo „państwowe”, by udowodniać iż najlepszym rozwiązaniem jest prywatyzowanie wszystkiego co możliwe. Stało się inaczej. Przymiotnik „państwowy” jest synonimem bezpieczeństwa. Praca w państwowej firmie czy instytucji jest marzeniem wielu, gdyż gwarantuje stabilizację. Gremialnie odrzuciliśmy projekty całkowitej prywatyzacji sektora ubezpieczeń, okazuje się, że znacznie bardziej ufamy tak krytykowanemu Zakładowi Ubezpieczeń Społecznych niż prywatnym firmom wyrosłym na niechlubnym pomyśle Otwartych Funduszy Emerytalnych. Znów ceniony jest dyplom dobrej państwowej uczelni, a nie dokument ukończenia licznych prywatnych szkół wyższych, których ukończenie wiąże się nie z poziomem wiedzy, ale zasobnością portfela.
- Z czym chciałby się Pan zwrócić do wyborców, żeby zachęcić ich do głosowania na lewicę 25 października?
- Przede wszystkim apeluję o pójście do urn, o skorzystanie z tego podstawowego prawa obywatelskiego. Musimy uwierzyć, że kartka wyborcza jest bardzo ważną bronią każdego obywatela. Od nas zależy kogo wybierzemy, jaką wybierzemy wizję kraju. Wizja reprezentowana przez Zjednoczoną Lewicę to wizja państwa troszczącego się o swych obywateli, państwa stawiającego na człowieka, to dbałość o rozwój Polski na każdym szczeblu. Lewica pokazała już, że potrafi rządzić powstrzymując kryzys lat dziewięćdziesiątych, wprowadzając Polskę do Unii Europejskiej. Polska jest krajem o wielkim potencjale, który należy wykorzystać i muszą to wykorzystać kompetentni, doświadczeni i uczciwi ludzie. A takich w Zjednoczonej Lewicy nie brak.
- Dziękuję za rozmowę.
Stanisław Rusznica
Dodaj komentarz