Alicja Trzyna z domu Kutrzeba
urodziła się 31.05.1963 r. w Niebylcu.
Jej młodzieńczą wyobraźnią
zawładnęła wizja pracy i kariery
w policji. Do dzisiaj na dnie serca
pozostał tylko żal, że losy potoczyły
się inaczej. A jak? Jest absolwentką
Technikum Rolniczego w Miłocinie
oraz Wydziału Prawa i Administracji
Uniwersytetu Marii Curie-
-Skłodowskiej w Lublinie. Ostatnio
uzyskała stopień naukowy doktora
nauk prawnych na Wydziale Prawa
i Administracji Uniwersytetu
Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie.
Rozprawa doktorska dotyczyła
„Administracyjno-prawnych aspektów
ochrony osób niepełnosprawnych”.
Jest autorką wielu artykułów,
publikacji, współautorką książek treścią
związanych z osobami niepełnosprawnymi
i pomocą społeczną.
Z sent ymentem wspomina
nauczycieli, którzy wzbogacili jej
wiedzę, umiejętności i uwrażliwili na
piękno. Wśród nich szczególne miejsce
zajmuje Felicja Ulman, wymagająca
matematyczka i wspaniała
wychowawczyni w Technikum, która
zaszczepiała w uczniach wyczucie
piękna tańca, rękodzieła, kultury.
Wpajała, iż piękno jest czynnikiem,
który wzbogaca osobowość i życie
człowieka, jest promieniem rozjaśniającym
codzienną rzeczywistość.
Uczyła również praktycznego podejścia
do życia, np. w ostatniej klasie
zorganizowała wyjście do stacji
krwiodawstwa, gdzie obowiązkowo
wszyscy musieli zrobić badanie grupy
krwi, bo to wam będzie na pewno
potrzebne – mówiła.
Kolejną, wyjątkową osobą w
jej życiu była prof. Elżbieta Ura,
delikatna kobieta, a zarazem silna
osobowość. Była przede wszystkim
inspiracją, a później ogromnym
wsparciem podczas pisania pracy
doktorskiej. Jej wszechstronna
pomoc oraz cenne uwagi przekazywane
z dużym spokojem pomogły,
naszej bohaterce poradzić sobie z
napisaniem i obroną bardzo dobrej
pracy doktorskiej.
Zawsze miała – i nadal ma –
wielkie marzenia, które pielęgnuje,
trzymając się swoich ideałów. Powołuje
się na Alberta Einsteina, który
stwierdzał, że rzeczą ważniejszą od
wiedzy jest wyobraźnia. Odbicie
swoich ideałów znajduje często w
książkach, które namiętnie czyta.
W rodzinnym domu była biblioteka
pełna książek o różnej tematyce,
głównie historycznej i przygodowej,
zasób jej ciągle był i jest uzupełniany
przez tatę Edwarda, który nie tylko
kocha czytać, ale posiada również
krasomówcze zdolności w przekazywaniu
ich treści, zwłaszcza przy
kawie w niedzielne popołudnie. Jej
marzeniem dziś są przede wszystkim
szczęście dzieci i dalsze osiągnięcia
w pracy naukowej. Nie ukrywa,
że jednym z jej zainteresowań jest
również polityka. Marzy także, by
jak najszybciej nasze piękne miasto
Rzeszów przekroczyło liczbę 200
tys. zameldowanych mieszkańców
i stało się liczącym ośrodkiem, nie
tylko w kraju.
A oto przebieg jej pracy zawodowej
i społecznej: pracowała w Spółdzielni
Mieszkaniowej Nowe Miasto,
a od 14 lat pracuje w Urzędzie
Miasta Rzeszowa, obecnie na stanowisku
zastępcy dyrektora wydziału
organizacyjno-administracyjnego,
jest wykładowcą w Uniwersytecie
Rzeszowskim. Przez 8 lat była
ławnikiem w Sądzie Rejonowym w
Rzeszowie do orzekania w sprawach
rodzinnych. Obecnie jest ławnikiem
w Sądzie Okręgowym w Rzeszowie
do orzekania w sprawach cywilnych
i rodzinnych, członkiem Zarządu
Towarzystwa Przyjaciół Rzeszowa,
członkiem EUMA – European
Management Assistants (Europejskiego
Stowarzyszenia Asystentek i
Sekretarek) z siedzibą w Warszawie.
Jest miłośniczką dobrych dźwięków.
Muzyka otacza ją od dawna.
Jak tylko sięga pamięcią, to widzi
adapter bambino, płyty winylowe
i słyszy wydobywające się z nich
piękne melodie. Zresztą każde
rodzinne spotkanie przyprawiane
jest szczyptą muzyki (bracia grają
na gitarze) oraz pięknymi głosami
rodziców Danuty i Edwarda. Jak
tylko czas na to pozwala, to biegnie
na koncert do filharmonii lub na
spektakl do teatru.
Uwielbia podróżować, powodowana
nieustanną ciekawością świata.
Dzięki temu poznaje nowe, piękne
miejsca, a przede wszystkim nowych
ludzi. Uzależniona jest od krzyżówek,
które obowiązkowo każdego
dnia rozwiązuje.
Pytana o życiową maksymę,
odpowiada słowami bp. Jana Chrapka:
„Idź tak, by ślady twoich stóp
przetrwały ciebie”. Jest osobą niezwykle
wrażliwą na krzywdę i
potrzeby innych ludzi. Uważa,
że pomagając innym i dając coś
od siebie, dostrzegamy to, co tak
naprawdę jest w życiu ważne. Ktoś
pięknie powiedział, że człowiek ma
prawo patrzeć na drugiego człowieka
z góry tylko wówczas, kiedy chce mu
pomóc, aby się podniósł.
Dlatego w życiu i w pracy zawodowej
stara się kierować obiektywizmem
i indywidualnym podejściem
do każdego człowieka. Wdzięczna
jest Tadeuszowi Ferencowi, prezydentowi
miasta, za otrzymaną 14 lat
temu propozycję pracy w urzędzie,
którym kieruje najlepszy prezydent
w Polsce, znany i poza jej granicami.
Podczas ostatniego pobytu z mężem
w Maroku, w restauracji podeszło do
nich małżeństwo polskie tam mieszkające
z pytaniem o to, skąd pochodzą.
Po usłyszeniu, że z Rzeszowa, z
entuzjazmem, prawie równocześnie
wykrzyknęli: a to wy macie najlepszego
gospodarza w Polsce.
Jest zadowolona z tego, że jest w
Rzeszowie, z tego, co udało się jej
osiągnąć i zrobić, w czym mogła
uczestniczyć i czym przyczyniła się
do rozwoju Rzeszowa. Ale największą
satysfakcję w pracy sprawia jej
słowo dziękuję od zadowolonego
petenta. Stara się wykonywać każdą
pracę tak, by następnego dnia nie
wstydzić się jej.
Po uzyskaniu tytułu doktora
ktoś powiedział jej: no to osiągnęłaś
swój sukces. Przyznaje, że to
prawda, jest szczęśliwa, że udało
się zrealizować postawione sobie
wcześniej cele, ale nie tylko to zalicza
do swojego sukcesu. Przecież
sukces może mieć różne oblicza,
dla każdego jest czymś innym. Dla
niej sukcesem jest przede wszystkim
to, że ma kochanego męża Janka i
trójkę wspaniałych dzieci: Angelinę,
Tomasza (w USA), Ernesta (w
Anglii). Największym sukcesem to
właśnie mieć kogoś, kogo kochamy,
z kim możemy dzielić się życiem,
mieć marzenia i je spełniać, wstawać
rano z entuzjazmem do codziennego
życia, umieć dostrzec i docenić to,
co się ma.
Gdy czasem potrzebuje zresetować
organizm, ochłonąć, wyciszyć
się, wsiada do samochodu, włącza
muzykę uwielbianego Marka
Torzewskiego i pędzi przed siebie
tak ze 100 km. i z powrotem, a
potem jest już dobrze, jej emocjonalne
podwórko zostało pozamiatane.
Józef Kanik
Alicja Trzyna
Dodaj komentarz