INSTRUKCJA OBSŁUGI WIZYTY DUSZPASTERSKIEJ

INSTRUKCJA OBSŁUGI WIZYTY DUSZPASTERSKIEJ
     Wydawało mi się, że w tak edukacyjnej kwestii, jaką są instrukcje obsługi czegokolwiek, nie zdoła mnie już nic zaskoczyć. Ani treścią, ani językowym prymitywizmem, ani wykorzystaną frazeologią. Czytałem już tak wybitne dzieła, jak chociażby instrukcje obsługi: korkociągu, spłuczki klozetowej, granatu hukowego, pojemnika na gwoździe czy łapki na myszy. W życiu jednak nie wpadłbym na pomysł napisania „instrukcji obsługi wizyty duszpasterskiej”. Nawet po dużym pijaku! A wpadł na to pewien proboszcz z Białegostoku. I to ponoć na trzeźwo. Pozwolę sobie zacytować co celniejsze fragmenty owej instrukcji. Pisownia i składnia oryginalne.
     „Zadbajmy też o psy. Niech wcześniej będą zamknięte w odpowiednim pomieszczeniu. Pies, który dotyka łapami komży księdza – nie jest wyrazem powitania, lecz wyrazem niedbalstwa ze strony gospodarzy”. Cóż na to św. Franciszek ze swoim przesłaniem o braciach mniejszych? Pewnie w grobie się przewraca. Poza tym nie bardzo wiem, jak można w blokowym mieszkaniu pozamykać pieski przyzwyczajone do stałego przebywania ze swoimi gospodarzami? Taż wycie i lament słychać byłoby pewnie aż do samego świętego od zwierząt. A poza tym, szanowny proboszczu, zwierzęta szybko wyczuwają, kto je lubi i z łapami tak nie wyrywają się. Prędzej zaczną warczeć na takich miłośników jak pan. Albo jeszcze gorzej! Potraktują jak listonosza.
     Dalej czytamy. „O ile jest to możliwe, niech będą w domu wszyscy domownicy – oczywiście w stroju wizytowym, a nie w kapciach. Jeśli domownicy przyjmują „na boso” kapłana – jest to wyraz najwyższej pogardy”. Czyli, panowie smoking lub frak, mucha i lakierki, albo gumofilce, a panie – no właśnie! Koktajlowo czy żałobnie? Bo jeśli błyśnie tu biuścik tam nóżka, to co? Też będzie niedobrze, albo nawet obciach. No i najwyższa dekoltowa pogarda.
     „Nie pozwalajmy dzieciom czy młodzieży, by w czasie wizyty kolędowej wychodziły z domu: na basen, trening, naukę języka, do kolegi czy koleżanki. Odwiedziny kapłana są raz w roku i wszystko można pogodzić ze sobą”. Ba, a jeśli kapłan spóźni się z kolędą, co zdarza się nader często, albo zasiedzi, nie wiadomo czemu? A tu chociażby randkę diabli biorą, albo inne przyjemności związane z młodością? To małolat ma siedzieć niczym kołek, kląć w duchu i znienawidzić księdza? Ja bym nie był takim znowu rygorystą.
     „Dzieci niech przygotują zeszyty z religii, zaś młodzież maturalna zaświadczenia o uczęszczaniu na katechezę”. Czyli nie jest to wizyta duszpasterska, jako ważny element budowania wspólnoty parafialnej, a zwykła nadęta wizytacja katechetyczna, która ogranicza się do wpisu do zeszytu, sprawdzenia zaświadczenia i grożenia palcem? Można jeszcze sprawdzić zaświadczenia szczepienia przeciwko dżumie, cholerze i wściekliźnie!
     No i to, co najpiękniejsze! „Są takie rodziny, które ciągle pożyczają krzyż i świece u sąsiadów, nie ma też kropidła, wody święconej. Księża nie będą nosili ze sobą kropideł jak też wody święconej”. Krzyż i świece może jakoś księża przeboleją, ale braku kropideł i miski święconej wody – w życiu. Zwłaszcza kosztowna jest amortyzacja kropidła. A przecież takie ustrojstwo w wersji przenośnej to razem z wodą całe pięć deko i mieści się w saszetce. Nawet jeśli waży ciut więcej, też nieszczęścia nie ma. Gdyby trzeba było zatrudniać tragarza i woziwodę z beczką wody święconej, a to już byłoby co innego. A tu przecież ministranci mogą śpieszyć z pomocą. No, chyba że publiczne defilowanie z kropidłem to sprawa wstydliwa.
      Nieco wcześniej opublikował ów bydgoski proboszcz także instrukcję prawidłowego uczestnictwa w Mszy Świętej. Taki już z niego innowator! Jest w tej instrukcji sporo niezwykłych mądrości kanonicznych. Mnie najbardziej do gustu przypadł fragment o sposobie siedzenia w świątyni i układzie nóg. Cytuję: „Powinniśmy siedzieć prosto, nie krzyżując nóg, opierając stopy całą powierzchnią o podłogę. Kolana kobiet powinny się stykać, a kolana mężczyzn powinny być w odległości od siebie o kilka centymetrów”. Nie ma jednak nic o tym, co robić z łokciami, czy wolno przysiąść tylko półdupkiem, miętolić czapkę, puszczać bąki, zerkać sąsiadce w dekolt ... Te kolana męskie w odległości to zapewne w trosce o bezpieczeństwo klejnotów, które przy ściśnięciu mogłyby być poważnie zagrożone, a z nimi i zdolności prokreacyjne. A tu każdy narodzony parafianin to i chrzest, ślub oraz ostatnia posługa. Wszystko realnie wycenione, co łaska, ale dają ... Tylko jak prosto będzie siedział garbaty albo z trudem poruszająca się staruszka? Jak zdoła złączyć kolana dama z bardzo krzywymi nogami, albo dysponująca przesadnie rubensowskimi kształtami? Tego nawet ja nie jestem sobie w stanie wyobrazić. Ale proboszcz widać ma lepszą wyobraźnię.
                                                                                                              Roman Małek



Dodaj komentarz

Plain text

Projekt i realizacja: