ROZWALIĆ PAMIĘĆ?
Stanisław Pokrywka „za uratowane życie” dał pod pomnik kawałek pola przy głównej drodze, która od skrzyżowania przy szkole wiedzie do Huciska. W Hucisku też Niemcy pacyfikowali wieś i mordowali ludzi. Tędy w Przewrotnem ludzie chodzą do kościoła i na cmentarz. Wpierw chciano ten pomnik stawiać przy skrzyżowaniu, ale Pruchnik, właściciel placu nie chciał się zgodzić. Teraz właścicielem jest Franciszek Dworak, ten sam, który kupił pole od wnuczki Pokrywki mieszkającej w Przemyślu i uparł się pomnik Pamięci usunąć. A przecież za to kawalątko ziemi pod pomnik, przypomina Stefan Chuchra, Stach Pokrywka ze sto metrów dalej od gromadzkiej rady dostał nawet inny kawałek. Ale w papierach albo zaniedbano to wtedy zapisać w sposób właściwy, albo ten ślad „zaginął” w inny sposób… Gromadzkiej rady dawno już nie ma, a wieś Przewrotne należy teraz do gminy Głogów Małopolski.
Stach Pokrywka wołał się Augustyn – jak jego ojciec. Augustyn na niego mówili we wsi. To gdykonfidenci sporządzali dla Niemców listę osób do zgładzenia, widniał na niej Augustyn Pokrywka. Ten pomarł naturalnie już dawno, stwierdził zatem wójt, gdy wyczytano pod remizą na „sądzie ostatecznym” to imię i nazwisko, nie napomykając, że tenże Augustyn z listy to tak naprawdę Stanisław.
Pomnik Pamięci, jak nazywają ten symbol we wsi, budował właśnie Stefan Chuchra, mistrz w fachu murarskim, który dziesiątki domów postawił też we wsi i okolicy. Miał 12 lat, gdy Niemcy w trzykrotnych pacyfikacjach od 1942 roku wymordowali 111 osób. Pomnik od pół wieku przypomina o tej zbrodni. – I taką pamięć chcą rozwalić? – mówi z goryczą Józef Kus, którego ojciec Józef wraz z innymi został zamordowany przez hitlerowców 9 maja 1943 roku. On urodził się niedługo po tym wydarzeniu. – Mordowano tych ludzi w bestialski sposób, co przez dziurę w szopie widział Antoni Drąg – przypomina Stefan Chuchra, gdy stoimy na zbiorowej mogile, czyli w kaplicy, która została dokładnie w tym miejscu wybudowana. Pod nią spoczęli na zawsze ci męczennicy. Tam był mały staw. Niemcy wpierw kazali się skazańcom rozebrać i wejść do tego bajora. Strzelali do nich, a na dobicie wrzucili dwa granaty. Nieszczęsne ofiary przysypano potem na zawsze piachem w tej mogile. Ta kaplica jest takim swoistym pomnikiem pamięci, bo w niej na tablicach wypisane są nazwiska wszystkich pomordowanych przez Niemców mieszkańców Przewrotnego – tych kilkunastu leży w mogile obrysowanej murami kaplicy, na prywatnej posesji obok zabudowań, inni na cmentarzu wiejskim, a pomnik przy głównym wiejskim trakcie utrwala zbiorową pamięć o tych ofiarach. – Niszcząc pomnik, Niemcy mogą się poczuć oczyszczeni z tych zbrodni, bo pamięć o niej zostanie podarta – kwituje Chuchra, który nie tylko był budowniczym pomnika, ale ma w pamięci dokładnie wyrytą treść tablicy umieszczonej tam pół wieku temu.
Pod stylizowanymi orłem, krzyżem i Krzyżem Partyzanckim z wyrytym na jego ramionach napisem „Za Polskę, wolność i lud” w brązie utrwalono na tablicy poniżej następujące przeświadczenie: „Pamięć o 111 partyzantach i obywatelach wsi Przewrotne wymordowanych przez faszystów hitlerowskich w trzykrotnej pacyfikacji w latach 1942–1944 w społeczeństwie żyć będzie wiecznie – 1966 r.” Chyba że Franciszek Dworak za przyzwoleniem burmistrza Głogowa Młp., rozwali i zamieni tę Pamięć w kupę gruzu podobną tej, którą już „ozdobił” otoczenie tuż za pomnikiem. Bo takie bezkarne (?) „wyjście” też podpowiada mu jego prawnik. Czyżby ten sam, który w marcu na wiejskim zebraniu w sprawie pomnika pojawił się tu przy boku burmistrza Głogowa? – zastanawiają się mieszkańcy. Tenże może, który dwa protokoły zebrania pisał, bo w pierwszej wersji chciał umieścić, iż na około 70 obecnych tylko 7 opowiedziało się za pozostawieniem pomnika, choć było zupełnie odwrotnie. W podjętej uchwale rada sołecka wyraziła zdecydowany sprzeciw by rozbierać lub przenosić pomnik. Podobną opinię wyraził dyrektor szkoły, którą odczytano na zebraniu. Jak opinie mieszkańców Przewrotnego potraktuje wojewoda podkarpacki, jak się do niej odniesie Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa? Czy pamięć walki i męczeństwa tych konkretnych 111 ofiar nie zostanie skalana?
Franciszek Dworak wyjaśnia, że proces pozbycia się pomnika rozpoczęła już wnuczka darczyńcy tego placu, on tylko to kontynuuje. – Zwróciłem się – mówi – do burmistrza i sołtysa, by sprawę załatwić po ludzku i przenieść pomnik w inne, godne miejsce we wsi. Tam gdzie stała remiza, w której Niemcy gromadzili mieszkańców wsi przed rozstrzelaniem. Jestem gotów dołożyć się finansowo, bo wiem, że to będzie sporo kosztować. Wojny nie będę robił, ale swoją działkę, moją własność chciałbym jednak wyczyścić. Zresztą, co widać, tym pomnikiem nikt się nie interesuje od dawna.
Na co można usłyszeć, że nie od dawna, tylko od kiedy Dworak stał się właścicielem działki. A godne miejsce pod pomnik wybrano już pół wieku temu i niech tak zostanie. – Pomnika rozebrać się nie da, można go tylko zniszczyć – zapewnia jego budowniczy. Pojawiają się również pytania, czy samorząd gminy należycie traktuje ten pomnik Pamięci? Zdjęcie na portalu gminnym do informacji o wspomnianym zebraniu wiejskim jest ilustracją jakby z przewodnika sprzed laty. W rzeczywistości wszak i parkanik przy nim jest rozwalony i szpeci gruzowisko przylegające do pomnika i zaniedbane otoczenie. Kto wydarł z trzech, dwa ogromne znicze z brązu? – pytają mieszkańcy. Czyżby od tego zaczęła się rozbiórka pomnika?
Czy to jest prywatna walka właściciela posesji o zlikwidowanie pomnika w tym miejscu, czy może wygodna okazja dla władz gminy na zatarcie jednocześnie śladu pamięci o tutejszych partyzantach Gwardii Ludowej? A przy okazji i tych z innych formacji? Stryj Józefa Kusa był w AK, to dlatego jego ojciec Józef „za nazwisko” trafił na listę i zginął. A może dlatego, że dziadek Antoni Kus parcelował majątek dziedzica, a dziedzic za okupacji też ponoć miał udział we wskazywaniu osób na „sąd ostateczny” w remizie, które Niemcy potem wymordowali. Co się stało z 16-letnim Edkiem Sikorskim, którego Niemcy zabrali, bo nie zastali w domu brata akowca? Nie ma śladu po tym chłopcu ani jego grobu. Ten pomnik Pamięci przypomina o tragedii zbiorowej rozpisanej na indywidualne tragedie. Każda z tych śmierci wstrząsa, ale, gdy się czyta pierwsze nazwiska na jednej z tablic w tej kaplicy na mogile, że Józef Klecha miał trzy miesiące, jego siostra Emilia 3 lata, ich matka Zofia 26 lat, a ojciec Adam 28 lat… Stefan Chuchra przywołuje znowu tamto zdarzenie z okupacji, znane mieszkańcom Przewrotnego. Oficer niemiecki pojawił się u Klechów. Wyjął słodycze i przywołuje dziewczynkę. Idź, mówi matka, pan ci da cukierka. Dziecko podchodzi, a Niemiec strzela mu w buzię. Matka z synkiem biegnie do niej i pada zastrzelona, potem ojciec. Można tą pamięcią dziś kupczyć, można ją poniewierać?
Ryszard Zatorski
Dodaj komentarz