Spółdzielcze i samorządowe poczucie przyzwoitości
Niewątpliwie, jako obywatele każdej miejscowości, mamy takie naturalne poczucie sprawiedliwości samorządowej. To jedna z największych zdobyczy w zakresie świadomości społecznej ostatnich 25 lat. Rozumiemy to jako sprawiedliwe traktowanie przez władze samorządowe wszystkich podmiotów i każdego bez wyjątku mieszkańca wspólnoty samorządowej. Chcemy sprawiedliwych podatków. Oczekujemy równego dostępu do dóbr, które tworzy samorząd, do których jest ustawowo umocowany.
Skupię się szczególnie na relacjach samorządu ze spółdzielniami mieszkaniowymi. Sprawa, jak się orientuję, jest powszechna, czyli dotyczy całego kraju. Z pozoru banalna sprawa miejskich placów zabaw. Z jednej strony jesteśmy dumni, że powstają ogólnodostępne, pięknie wyposażone, jak z bajki, place zabaw z wykorzystaniem środków unijnych w połączeniu z samorządowymi. Z drugiej zaś strony istnieje presja społeczności spółdzielczych, aby podobne place powstawały w spółdzielczych osiedlach. Na taką skalę i jakość spółdzielców po prostu nie stać. Zresztą to stanowi clou niesprawiedliwości. Nasze place zabaw też są w mieście i też służą wszystkim mieszkańcom, bo są z zasady dostępne wszystkim bez wyjątku mieszkańcom miasta. Widziałbym rozwiązanie sprawy poprzez udostępnienie tych terenów pod budowę ze środków samorządowych podobnie urządzonych terenów rekreacyjnych.
Można, co dopuszcza ustawodawstwo, rozważyć zastosowanie instytucji pomocy publiczno-prywatnej. Sprawa z pozoru banalna, ale wymagająca w przyszłości uporządkowania. Z tym skojarzona jest problematyka utrzymania placów, parkingów, dróg, przejść, które służą wszystkim mieszkańcom miasta, bo przecież nie są ogrodzone, a wymagają potężnych środków i zabiegów na ich utrzymanie. Z jednej strony my spółdzielcy, jak i wszyscy mieszkańcy miasta, płacimy od tych terenów podatki, z drugiej jeszcze raz musimy wyegzekwować środki na sensowne utrzymanie i zagospodarowanie tych terenów. Zatem w przypadku powszechnego udostępnienia tych terenów winny być zwolnione od podatków według zasady unikania podwójnego opodatkowania. Z tym wiąże się także sprawa pokrywania opłaty za oświetlenie i utrzymanie oświetlenia. To też jakby dualizm opłat ponoszonych przez spółdzielców. Tereny wymagają również odpowiedniego ubezpieczenia, gdyż w przypadku wypadku, bez względu na to czy poszkodowanymi są spółdzielcy, czy użytkownicy korzystający z tych ogólnodostępnych terenów, na pewno domagają się zadośćuczynienia za szkody.
Tereny są zazwyczaj newralgiczne, gdyż znajdująca się na nich infrastruktura podziemna wyklucza zmianę ich przeznaczenia, więc znowuż służą wszystkim mieszkańcom. Wspomnieć również wypada utrzymywanie powszechnie dostępnych domów kultury utrzymywanych przez spółdzielców, gdzie dla przeciwwagi miasto utrzymuje podobne obiekty ze środków samorządowych, czyli również finansowanych przez naszych spółdzielców.
Problemem nam doskwierającym i budzącym poczucie nierównego traktowania jest relacja z firmami samorządowymi, utrzymującymi wodociągi, oczyszczanie miasta, ogrzewania mieszkań, dla których jesteśmy hurtowymi płatnikami, a sami borykamy się z problemem zadłużeń wewnętrznych na wielkie kwoty. Ceny w tym wypadku winny być zróżnicowane, choćby mając na uwadze koszt rozliczeń tych mediów i przekazywania pieniędzy. Gdyby policzyć tylko koszt urządzeń pomiarowych, pozostających na naszym utrzymaniu (wodomierzy), to są to miliony złotych. Sprawa wymaga unormowania na szczeblu krajowym poprzez uchwalenie sprawiedliwego prawa w tym zakresie.
Utyskując w powyższych sprawach chcę zasygnalizować problemy do załatwienia na styku samorząd aispółdzielcy. Jest prawdą powszechnie znaną, że spółdzielnie od czasu akcesji do Unii Europejskiej zostały wykluczone z korzystania z pomocy unijnej. W moim przekonaniu stanowi to dowód na liberalną, swoistą obsesję przejawiającą się w dążeniu do unicestwienia polskiej spółdzielczości mieszkaniowej. Jako żywo stanowimy ogromną, na razie nieobudzoną i ludną siłę nacisku, która po powszechnym przebudzeniu może stanowić o prawdziwej poprawie poczucia samorządności. W tym przypadku nawet obywatele niemieccy – tak, tak – zazdroszczą nam prywatnej własności mieszkań, gdyż tam, w odróżnieniu od naszej sytuacji, większość mieszkań w miastach jest wynajmowanych od bogatych gestorów. Spółdzielcza forma zarządzania tym zasobem może być formą obrony przed zakusami rozczłonkowania naszego majątku, a przez to ograniczenie przed zakusami kapitału, bo małe rozczłonkowane i bez stosownej reprezentacji wobec władz nie ma odpowiedniej obrony własnych interesów. To tylko przykład problematyki nurtującej spółdzielczość.
Piszę to dla przypomnienia radnym, szczególnie wywodzącym się z naszego, spółdzielczego środowiska, bez względu na opcje polityczne, bo przypomnę, że w czasie kampanii wyborczej zapowiadali wspomożenie spółdzielczości mieszkaniowej. Tym artykułem zapowiadam zwołanie forum spółdzielczości Rzeszowa, spodziewając się efektu w postaci choćby częściowego załatwienia naszych spółdzielczych spraw.
Edward Słupek
Spółdzielnia Zodiak
Dodaj komentarz