POLSKIE PIEKŁO NA ZIEMI
Ile w naszym katolickim narodzie jest prawdziwej wiary i codziennego życia według jej zasad? Dobre pytanie. Nie chodzi mi o deklaracje i klęcznikową manifestację, ale rzeczywiste przestrzeganie dekalogu, przykazań o miłości bliźniego czy unikania 7 grzechów głównych. Przytłaczająca większość owych deklaratywnych wyznawców wiary nawet nie potrafi ich poprawnie i w całości wyliczyć. Sprawdzałem, dwója na szynach. Zatem kto sobie nimi głowę zawraca?
Wyszło to znowu przy okazji pogrzebu gen. Wojciecha Jaruzelskiego. Powiało inkwizycją nawiedzonych i falą nienawiści w obliczu śmierci. Pomijam już fakt, iż był to sybirak, żołnierz II wojny światowej, uznany dowódca, premier polskiego rządu, ale był również skutecznym konstruktorem okrągłego stołu i pierwszym prezydentem Polski po transformacji ustrojowej. Jak ma się jego stan wojenny, który rzeczywiście uchronił nas przed narodową tragedią, do zamachu majowego Józefa Piłsudskiego z 379 ofiarami, praniem prezydenta Rzeczpospolitej po twarzy i poniewieraniem marszałka Sejmu? A Bereza Kartuska? Ferowane dzisiaj wyroki w sprawie generała nie są ani obiektywne, ani rzetelne, ani sprawiedliwe, bo takie być nie mogą. Za dużo w nich politycznego chciejstwa, życzeniowych uproszczeń i ideowego obstalunku. Najbardziej zaskakują mnie opinie niby uczonych historyków, którzy odżegnują generała od czci i wiary, a właśnie od nich należałoby oczekiwać rozwagi, szacunku dla faktów i niepopadania w polityczną egzaltację. Dlatego nie mogę uznać za poważnego naukowca ani prof. Paszkowskiego, ani tym bardziej prof. Antoniego Dudka. Wypowiadanie idiotyzmów na temat pogrzebu generała nie przystoi poważnemu naukowcowi. A już sugerowanie przez prof. Dudka pozbawienia możliwości pochówku w jakimkolwiek uznanym miejscu graniczy z polityczną paranoją.
Najwyższe władze też narobiły ze strachu w portki i wymyśliły coś niezwykle pokrętnego, czyli skrzyżowanie psa z wydrą. Pogrzeb niby państwowy, ale rodzinny. Tylko msza w katedrze polowej państwowa, kompania honorowa też, koszt także, ale reszta to już owo skrzyżowanie psa z wydrą. Nie pojawiła się żadna aktywność, nawet symboliczna, w kwestii korpusu dyplomatycznego. A nasz minister od zagranicznej polityki zapytany o to, raczył sobie robić dyplomatyczne jaja, odpowiadając, że nikt z zagranicy nie zwrócił się do niego w tej sprawie. To pan minister nie zna protokołu dyplomatycznego w tej sprawie? Może rżnąć głupa, że nie zna. Ale po jaką cholerę zatrudnia protokolarnych urzędników? Prezydencki minister Nałęcz także potwierdzał co rusz, że cały ceremoniał pogrzebowy jest właśnie owym skrzyżowaniem. To jak to w końcu jest panie profesorze? Obowiązuje u nas jakiś protokół ceremoniału państwowego czy nie? Bo w Togo i na Haiti obowiązuje.
W sprawie pogrzebu generała IPN wydalił z siebie kuriozalne, antygeneralskie oświadczenie, chociaż w żadnym akcie normującym działalność owego instytutu nie doczytałem się nawet cienia takich uprawnień. Zresztą nie po raz pierwszy IPN wypowiada się nie na temat ze swojej sfery działalności. Jak tak dalej pójdzie, może dojść do sytuacji, że strażnicy śmietnika SB będą również wydalać oświadczenia na temat prawidłowości krzywizny u garbatego.
W prawdziwe zdumienie mogła wprawić pogrzebowa krucjata dwóch poselskich wybrańców narodu. Nie zasługują na wymienianie ich z nazwisk ze względu na poziom zidiocenia ich wypowiedzi. Gdy dochodziło do ogłaszania stanu wojennego wchodzili na baczność pod stół i mogli żeglować w skrzynce po marmoladzie, ale są najwybitniejszymi znawcami tego okresu. Wygląda na to, że nauki pilnie pobierali u niejakiego Macierewicza i wyżej wzmiankowanych profesorów. Sami uznają się za żarliwych katolików, ale z różańcem chcą zablokować pogrzeb. Cóż to ma wspólnego z podstawową zasadą tej wiary, czyli miłosierdziem i miłością bliźniego oraz chrystusowym nakazem godnego grzebania zmarłych? O powadze w obliczu śmierci już nie wspomnę. Trzeba być nieźle porąbanym, aby jednym hołd po śmierci oddawać na ulicach (katastrofa smoleńska) wydzierając się z wyzwiskami, a innym blokować ceremonię pogrzebową z różańcem w ręku i z tymi samymi wyzwiskami, ale odwrotnie skierowanymi. Taż to zalatuje talibanem z szariatem na sztandarach! Gdy słyszy się coś takiego, to nawet ateiści zaczynają się modlić i nawet łysym włosy dęba stają. Na nic zdały się rozważne i mądre na ogół wypowiedzi hierarchów kościelnych, prezydenta Wałęsy, poważnych polityków i uczonych. Zwyciężyła głupota.
Prawdziwego czadu teologicznego dał dr teol. ks Jacek Dunin-Borkowski, który stwierdził, że wszystkie sakramenty, które przed śmiercią przyjął generał, są nieważne i szlus. Dlaczego? Bo ponoć ktoś nałożył na niego klątwę, którą mógł zdjąć tylko kard. Nycz, a nie zdjął. Więc jak to jest panie doktorze? Skoro następuje przez określone sakramenty pojednanie z Bogiem, to do czego jest tu potrzebny jeszcze kardynał? A może on jest ważniejszy od Boga? Nie rozumiem. A propos klątwy. Papież Grzegorz XII obłożył klatwą cały nasz naród za pierońskie lanie sprawione pod Grunwaldem krzyżakom i całemu chrześcijańskiemu rycerstwu. Nigdzie nie doczytałem się, aby ją ktoś zdjął. I słusznie, bowiem trudno było wskrzesić krzyżaków. Jeśli tak, to owa klątwa powinna wisieć i na kardynale oraz doktorze teologii. Bo przecież kardynał Polakiem jest, jak najbardziej. Jak zatem obłożony klątwą będzie ją zdejmował z kogoś innego, też obłożonego? Ot teologiczny zagwozdek!
Roman Małek
Dodaj komentarz