BUDŻETOWE ROZMNOŻENIE
Marcowa sesja statutowa rozpoczęła się bardzo optymistycznie. Radni uchwalili korekty w wieloletniej prognozie finansowej oraz budżecie na rok 2015. Korekty in plus, bowiem do dodatkowych 55 milionów wydreptanego przez prezydenta Ferenca dofinansowania budowy mostu Mazowieckiego, a przywiezionego przez przedstawicielkę rządu na okoliczność wmurowania kamienia węgielnego, doszło jeszcze kilka trofiejnych milionow zdobytych w ustawicznej batalii miasta o pozyskiwanie środków zewnętrznych. Ten przypływ ponad 60 milionów umożliwił wprowadzenie do planu inwestycyjnego dalszej przebudowy ul. Sikorskiego i kilku mniejszych przedsięwzięć. Dodatkowo pozwolił na znaczną redukcję planowanego zadłużenia. Czapki z głów! To musi robić wrażenie nawet na najbardziej zapyziałych malkontentach.
Pojawił się także problem budżetu obywatelskiego, polegającego na organizacji wśród mieszkańców osiedli swoistego plebiscytu, co wybudować w mieście za 6 lub 7 milionów złotych. W zderzeniu z budżetem miasta to pryszcz, ale społeczna zadyma niczym przy sylwestrowych fajerwerkach. Huku co niemiara, trochę dymu i ognia, a później niewiele widać. Przewodniczący komisji od tego budżetu, Wiesław Buż, przedstawił projekt nowego regulaminu tej obywatelskiej zabawy, wymłócony uprzednio komisyjnie jak należy. Jednak w czasie sesji młócono nadal. Chodziło mniej więcej o to, czy lepiej spać z brodą pod kołdrą czy na kołdrze. A to przecież zawsze zależy od właściciela brody i kołdry. Ciągle zastanawiam się, dla kogo w takim razie corocznie uchwalany jest przez radnych budżet miasta, konsultowany w czasie osiedlowych spotkań prezydenta? Psów, kotów, chomików, urzędników i innej miejskiej menażerii, czy obywateli Rzeszowa? Jak się ma miejskie 1 300 000 000 zł do siedmiu milionów tak zwanego budżetu obywatelskiego? Prezydent uznał, że przesadne wałkowanie tego budżetu to zabawa w piaskownicy. Popieram. Prezydenta, nie piaskownicę.
Punkt sesyjnej deliberacji, zatytułowany oświadczenia i informacje, został wykorzystany w trzech kwestiach. Zastępca prezydenta, Stanisław Sienko, poinformował o kolejnych pierwszych nagrodach i wyróżnieniach prezydenta Ferenca i miasta. Godne uznania są informacje, iż Rzeszów dzierży I miejsce w wielkości wykorzystanych środków inwestycyjnych przeliczanych na jednego mieszkańca oraz uzyskał najwyższy w kraju wzrost płac. To zaświadcza o wyjątkowej dynamice rozwoju. Radni niemal hurtowo dziękowali prezydentowi za wykonawstwo różnych przedsięwzięć inwestycyjnych. Padła też informacja, że zbliżają się życiowe obchody – Narodowego Dnia Życia i Dnia Świętości Życia (24 i 25 marca). Myślałem, że coś z tej informacji wyniknie, ale nic nie wynikało. Osobiście jestem przekonany, że narodowość życia dałaby się jakoś pogodzic z jego świętością, ale widocznie jest to niemożliwe, skoro są oddzielnie czczone, chociaż jakoś rachitycznie.
No i stanęła sprawa wygaszenia mandatu radnego, Marcina z Lubczy koło Ryglic. Aby było ciekawiej, umotywowany wniosek w sprawie mandatu Marcina Fijołka prezentował Konrad Fijołek. Słodki bukiecik, ach! Zaś w swojej mowie obronnej Marcin z Lubczy koło Ryglic zaprezentował pełny wachlarz swojego prorzeszowskiego patriotyzmu oraz wytłumaczył, że wpisany w deklarację wyborczą adres zamieszkania pomylił z adresem do korespondencji. Interesująca mnogość adresów, gdyż dochodzi jeszcze adres zameldowania w owej Lubczy. Po co aż tak utrudniał sobie chłopisko życie, że po korespondencję musiał dymać aż za Wisłok? Nikt nie pojmie! Każdy wolałby, aby mu listonosz, i nie tylko, przynosił co trzeba do jego domowej skrzynki. Zaprezentował także niemałą literaturę prawną oraz liczne orzeczenia sądowe. Przemawiał długo, ale tym razem w miarę płynnie i logicznie. Po nim, w rolę adwokata amatora, wcielił się radny Jęczmienionka, który postanowił drobiazgowo rozbudować argumentację Marcina z Lubczy. Z pewnością zamierzał wziąć radnych na przetrzymanie, ale przewodniczący Andrzej Dec wykazał się rewolucyjną czujnością i płomienną mowę mu skrócił. W konsekwencji trzynastoma głosami za, przy sprzeciwie dziesięciu i dwóch wstrzymujących się, mandat Marcina z Lubczy koło Ryglic wygaszono. Może on w terminie siedmiu dni odwołać się do sądu administracyjnego. Tak przygnębiającego nastroju już dawno nie widziałem w szeregach prawych i sprawiedliwych żon oraz mężów.
Pełnomocnik prezydenta, Krzysztof Kadłuczko, przedstawił wyniki konsultacji społecznych w sprawie przyłączenia do miasta ościennych gmin Trzebownisko i Krasne. Przytłaczająca większość rzeszowian, biorących w nich udział, opowiedziała się za przyłączeniem. Większością głosów radni poparli projekty stosownych uchwał w tych sprawach.
Radni nadali też nową nazwę ul. Dojazd Staroniwa. Ten jeszcze przedwojenny potworek językowy zniknie, gdyż otrzymał imię ks. Józefa Sondeja. Zamierzano pierwotnie ksiedzem uszczęśliwić tylko odcinek od ul. Jałowego do Pułaskiego. Jednak pomysł pociągnięto do końca. Ja nie pamietam sesji, która jak ta, zawierała prawie 60 punktów porządku obrad. Można sobie było pogadać, jak u cioci Zuli na imieninach! Razem z poprawinami.
Roman Małek
Dodaj komentarz