ZAKLAD PANA KASOWSKIEG
Najlepszy zakład fotograficzny w Rzeszowie stworzył Franciszek Kasowski. Człowiek niezwykle pogodnego, przyjaznego usposobienia, wieczny optymista. Do niedawna do jego zakładu w zabytkowej kamienicy przy ul. Kościuszki wchodziło się kuchennymi drzwiami, czyli nie od frontu. Kamienica i sam zakład były już nieco leciwe i wymagały pilnie solidnego liftingu remontowego. Właśnie niedawno został on zakończony. Przestronne, wygodne wejście frontowe zachęca. Wnętrze urządzone ze smakiem, ale i bardzo funkcjonalnie. To już nie ten sam zakład. Lecz i technika fotograficzna też zrobiła kolosalne postępy.
- Panie Franciszku, ta pasja to przypadek?
- Nie. Lubiłem to od zawsze. Już w Technikum Łączności w Gorzowie ukończyłem kurs fotografii. Później zaliczyłem w tej dziedzinie
wszystkie możliwe szkoły resortu MSW, łącznie z akademią. Tu dyletantów nie tolerowali.
- Potrafi pan rozróżnić dobrze zro biony fotomontaż?
- Bez większych problemów. Jeśli pan taki ma, możemy pobawić się.
- Dzięki. Co najbardziej utkwiło w pamięci z czasu pracy fotografa milicyjnego?
- Bez wątpienia zrobienie dokumentacji fotograficznej z wykonania w 1980 roku ostatniej u nas kary śmierci. Tego nie da się zapomnieć.
- Skąd zakład?
- Bez fotografii na emeryturze nie dałoby się żyć. I tak to samo wyszło.
- Chciało się pakować w taki remont?
- To była konieczność. Nie dla mnie, ale córka Agnieszka z zięciem Łukaszem Nikipiło są już znakomitymi fachowcami. Zatem jest dla kogo to robić. A i
wnuk Igor także wykazuje ogromne zainteresowanie wszystkim. Pewnie będzie z niego też niezły spec od fotografii.
- Otoczenie świetne, a jak z możliwościami? Full wypas?
- Jak najbardziej! Są gadżety, kubki, podkładki, koszulki, albumy i
inne akcesoria. Ale jest przede wszystkim najnowsza technika, studio z prawdziwego zdarzenia, wydruki wielkoformatowe, technologia HD. Wykonujemy zdjęcia przekazane nam poprzez Internet. Zatrudniamy grafików komputerowych o najwyższych kwalifikacjach. Nie ma dla nas rzeczy
ZAPRASZA
Wnętrze zakładu. W głębi po prawej pogawędka (z prawej) i Franciszka Kasowskiego.
dwóch kumpli, Bolesława Pezdana,
niemożliwych w tym fachu.
- A jeśli mam sfatygowane, stare zdjęcie?
- Przeprowadzimy renowację i będzie jak nowe, albo nawet jeszcze lepsze.
- Z wypłowiałymi barwami coś da się zrobić?
- Żaden problem! Przywrócimy pierwotne kolory w należytej
jakości.
- Teraz lud wygodny, nie chce chodzić.
- Nie musi. Mamy darmowy parking dla swoich klientów. Swobodny dojazd od ul. Dymnickiego przez parking hotelu. Zapraszamy.
- I jak tu nie skorzystać z zaproszenia?
Roman Małek
Dodaj komentarz