ZWYCIĘŻYŁ
ZDROWY ROZSĄDEK
Zrodziła się w naszym mieście fala protestów
rodziców przeciwko łączeniu przedszkoli
i szkół w zespoły. Włączyli
się w to też dyrektorzy przedszkoli.
W związku z tym, że od 1 stycznia
przyszłego roku wszystkie samorządowe
jednostki oświatowe mają stać
się płatnikami VAT, urzędnicy miasta
Rzeszowa wyszli z pomysłem, aby
przedszkola, które mają jednoosobową
obsługę finansową połączyć
ze szkołami w zespoły. Siedziba
księgowej z przedszkola przeniesiona
byłaby do zespołu szkolno-przedszkolnego.
Taki manewr pozwoliłby
prawdopodobnie usprawnić obsługę
przedszkoli. Dyrektor przedszkola
pełniłby wówczas funkcję zastępcy
dyrektora zespołu.
Rodziców bulwersowało to, że o
tym pomyśle miasto nie przeprowadziło
z nimi żadnych konsultacji.
Obawiali się, że na takiej organizacji
zarządzania w zespołach szkolno-
-przedszkolnych najbardziej ucierpią
ich dzieci. Rodzice wyraźnie artykułowali
swój sprzeciw, między innymi
w czasie protestu przed ratuszem, jak
i przy zbieraniu podpisów osób sprzeciwiających
się pomysłowi urzędników
rzeszowskiego ratusza. Warto
przypomnieć, że tylko w ciągu dwóch
dni rodzice przedszkolaków zebrali
3 tys. 312 podpisów, które wraz z
uwagami wobec nowego systemu
zarządzania przedszkolami przekazali
prezydentowi miasta. Wnosili też, aby
władze miasta nie oszczędzały na ich
dzieciach.
Moim zdaniem trudno nie przyznać
racji rodzicom i dyrektorom
przedszkoli. Tworzenie zespołów
szkolno-przedszkolnych ma tylko
rację wtedy, gdy utworzone są
oddziały na bazie szkolnej np. w jednym
budynku, w którym trudno jest
wydzielić spoza jego terenu oddzielne
pomieszczenia. Najczęściej zespoły
tego typu nie sprawdzają się. W Rzeszowie
obecne propozycje łączenia w
zespoły jednostek znajdujących się w
oddzielnych budynkach, często dość
oddalonych od siebie, nie ma racji
bytu. Obecne pełne przedszkola, które
miałyby wejść w zespoły, są bardzo
dobrze zorganizowane i najczęściej
położone na oddzielnych terenach.
Rodzice są z pracy nauczycieli w tych
przedszkolach zadowoleni. Najlepiej
świadczy obecne opowiedzenie się
rodziców, co do sześciolatków, których
oni sami w większości opowiedzieli
się za pozostawieniem ich w
przedszkolu, a nie zapisaniem ich do
klasy pierwszej w szkole.
Dobrze się stało, że po proteście
rodziców przedszkolaków i negatywnej
opinii dyrektorów przedszkoli
władze miasta zrezygnowały z utworzenia
w mieście kolejnych zespołów
szkolno-przedszkolnych. Jak wiemy,
potwierdził to prezydent miasta.
Chwała mu, że po wysłuchaniu
opinii rodziców, dyrektorów przedszkoli
podjął taką decyzję. Zadziałał
tu zdrowy rozsądek. Oby tylko w
ramach poszukiwanych innowacji
sprawę zostawić i z powrotem nie
powracać. Przedszkola, pracownicy,
rodzice muszą czuć stabilność w
zakresie zarządzania przedszkolami,
jako najważniejszymi i pierwszymi
jednostkami systemu edukacyjnego.
Wszelkie nękanie i powracanie do
tego samego nie będzie sprzyjać stabilności
pracy wychowawczej z przedszkolakami.
Wprowadzanie innowacji,
chęć wprowadzania często pozornych
metod i form organizacyjnych,
a także spojrzenie tylko zza biurka
nie zawsze daje dobre rezultaty. Może
warto przytoczyć tu adekwatną do
opisywanej sytuacji fraszkę: „Od
pradziada do wnuka nowoczesnych
metod się szuka i wreszcie decyzja
zapada stosujmy metody pradziada”.
Dodaj komentarz